Salon Jesienny 2011
Paryski Salon Jesienny (Salon d’Automne) zapoczątkowany został wernisażem, który odbył się 12 października. Salon był niejako kontrargumentem dla dzisiejszego świata, w którym pozory i spekulacje zaczęły odgrywać zbyt znaczącą rolę tworząc przekłamaną rzeczywistość. Co ciekawe, Salon odbywał się na Champs-Élysées, a więc emocji różnych było wiele, bo jak wiadomo słynne Pola Elizejskie zawsze pełne były przepychu i pozorów. Patronat honorowy nad Salonem objął Jean Cosmos, który dobitnie podkreślił, iż niestety sztuka również wiernie odwzorowuje panujące nastroje, a więc kabotynizm, udawanie idei wielkich i brak skromności (w stosunku do jakości) są dziś częstym jej elementem, a prawdziwe poszukiwania artysty zastępuje nierzadko jedynie chęć zostania zauważonym. Oczywiście te cechy można również przypisać nie tylko artystom. Można je przypisać wszystkim.
Podczas wszystkich dni trwania Salonu, Noël Coret, który był jego szefem, wiele mówił również o sztuce instytucjonalnej i sztuce niezależnej. O ich rozbieżności. Salonowi towarzyszyły liczne wydarzenia, między innymi panel poświęcony grupie artystów z przedmieść paryskich, która walczy z obrazem i atmosferą tychże przedmieść. Cieszą się one złą renomą. L’Académie des Banlieues walczy z taką sytuacją oraz kategorycznie nie zgadza się na fakt, iż takie miejsca determinują i pozbawiają szansy oraz nie tworzą sztuki wyższej. L’Académie nie zaprzecza jednak, że może być ludziom z przedmieść trudniej, dlatego też na przykład walczy o wpis do Konstytucji o dyskryminacji terytorialnej. Taki wpis jest też ciekawy również dla nas z perspektywy prowincji, chociaż wydaje mi się, że nie doświadczamy aż tak wielkiego naznaczenia z powodu miejsca zamieszkania (mam przynajmniej taką nadzieję). Dodatkowo zgadzam się ze słowami Noela Coret’a, który jest przekonany, iż dziś przedmieścia (prowincja) mogą być i są bardziej wiarygodne w tworzeniu sztuki niż skostniałe, instytucjonalne centra.
Poza tym, oprócz Salonu, w Paryżu odbywało się jak zwykle, wiele innych imprez. W Muzeum Carnavalet odbywała się wystawa „Le peuple de Paris au XIX siècle” czyli wystawa poświęcona ludziom, którzy przybyli do Paryża w XIX wieku. Była to dosyć ciekawa opowieść o tym, jak jakieś sto lat temu ludzie ci byli w Paryżu nowymi osadnikami, a dziś są paryżanami. Przez pryzmat ich losów i rozwoju można było także przyglądnąć się naszym losom tutaj na Mazurach. Poza tym w Musée d’Art Moderne można było zobaczyć piękną wystawę prac E. Muncha, na tyle ciekawą, że wiele prac zupełnie odbiegało od tego, jak zwykło się patrzeć na Muncha. W Grand Palais rozpoczęła się wystawa poświęcona zbiorom Steinów, a tam Picasso, Matisse, Cézanne i wielu innych, z którymi przyjaźnili się Leo i Gertruda Stein czyli prace, które rzadko jest okazja zobaczyć, a które wystawiane przecież były wcześniej przez tych artystów na Salonie Jesiennym. Z ciekawostek warto dodać, że część wystawy była poświęcona właśnie Salonowi Jesiennemu, fowistom i można było zobaczyć archiwalne katalogi z Salonu, dziś już białe kruki.
Ciekawe rzeczy działy się w les Archives Nationales (Archiwum Narodowe). Zostały tam wyeksponowane archiwa policyjne z XIX i początków XX wieku wraz ze zdjęciami Alphonsa Bertillon’a, który jako pierwszy zaczął tworzyć fotografie będące częścią opisu do raportów policyjnych. Od niego narodziła się m.in. fotografia wykorzystywana później w pracy policji. Bardzo ciekawa wystawa ukazująca jak, również na potrzeby archiwizacji, rozwijała się fotografia. Mnie chyba najbardziej rozbawiły pierwsze wystudiowane portrety wszelkiej maści bandytów, których Alphonse Bertillon przedstawiał nader wytwornie, lub historie miłosne spisane mało urzędniczym stylem, a dotyczące słynnych paryskich kurtyzan. Poza tym, tysiące twarzy, tysiące historii, smutnych i wesołych, słynni dziś artyści proszący o azyl, o kartę pobytu, zamknięci w suchych formułkach. Liczne refleksje. Twarze i historie ludzkie można było zobaczyć również w Jeu de Paume na fotografiach Diane Arbus, które zachwycają i ludźmi na nich przedstawionymi jak i pracą Diane Arbrus, jej wrażliwością. Zaś w muzeum Quai de Branly wystawione były prace III Biennale des Images du Monde, zobaczyć można było kilkanaście projektów artystów spoza Europy. W Muzeum Fotografii zostały zaprezentowane piękne prace składające się na fotografię albańską, a w Bibliothèque Historique de la Ville de Paris trwała wystawa portretów pisarzy „Portraits pour un siècle. Gallimard, d’un ecrivain à l’autre”.
Podczas pobytu odwiedziłam też liczne ateliers artystów. Wiele rozmów, ciekawe spotkania. Czasem w kilku paryskich kamienicach, położonych obok siebie, mieszka wielu artystów tworząc ciekawą atmosferę, przenikając się w swojej pracy. Powstają obrazy, filmy, fotografie, rzeźba… . Wyszczególnione powyżej wydarzenia to zaledwie tylko kilka wybranych, w większej mierze poświęconych fotografii. W Paryżu wciąż się coś dzieje. Czy Salon Jesienny przez te kilka dni zrewolucjonizował spojrzenie, przyczynił się do innego postrzegania sztuki współczesnej, wyznaczył jej nowe tory? – o tym przekonać się będzie można zapewne w najbliższym czasie.